***Oczami Mari/Tsuki***
Biegłam tak przed siebie uciekając przed głosem tak okropnym i przerażającym że nawet ja się go bałam.
Nagle uderzyłam w coś.Upadłam i popatrzyłam do góry.
-Gdzie jesteś?!-wrzasnął.
Odsunęłam się od niego.Wiedziałam co potrafi mój ojciec.Milczałam.
-Wiesz że cię znajdę...-przybliżył się.
-Nigdy!-krzyknęłam.
Zaśmiał się
-Znajdę cię wszędzie , gdziekolwiek byś była.Ale zastanów się czy chcesz aby cierpieli przez to inni.
Obudziłam się.Na łóżku siedział Eizo trzymając mnie za rękę.
A więc naprawdę nie umarł.
-Eizo...-powiedziałam i spróbowałam wstać lecz rana po strzale cholernie mnie bolała.
-Nie wstawaj.-odparł opierając się o łóżko.
-Chyba musisz mi coś wytłumaczyć.
-Wiem...
-No to słucham.
Westchnął i zaczął mówić.
-Wtedy gdy byliśmy na tej przepaści wyszłaś oddalając się od strażników i ode mnie.Wyszedłem cię szukać i gdy przechodziłem przez most on nagle puścił.Chyba tą część historii znasz więc przejdę do sedna.Spadłem w tą przepaść ale złapałem się skalnej półki i przeżyłem.Tai dziewczyna która mnie znalazła powiedziała mi co się z tobą stało.Nie mogłem wracać ale kiedy zdałem sobie sprawę że nie mogę bez ciebie żyć postanowiłem wrócić , lecz ty ...uciekłaś.
-Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?-zapytałam.
-Ciągle istnieje między nami więź , zapomniałaś?
-Dziwne bo nie czułam twojej obecności.
Odrzuciłam kołdrę na bok i usiadłam na krawędzi.Ból był nie do zniesienia.
-Co robisz powinnaś leżeć.-powiedział podtrzymując mnie za plecy.
-A ty nie żyć.
Uśmiechnął się. Zerwałam z siebie opatrunek i spojrzałam na ranę.Nadal krwawiła.Eizo odwrócił się.
-Przepraszam.
Przeciągnęłam ręką po ranie a ta zagoiła się.
-Widać żaden pocisk ci nie straszny.
-Nie.
Wstałam i podeszłam do szafy i wyjęłam z niej mundurek.Poszłam do łazienki ubrałam się w niego , wyszczotkowałam zęby , uczesałam włosy i wyszłam z pokoju.Eizo stał przy oknie.Było już ciemno więc nikogo z nas już nie raziło słońce.
-Idę zobaczyć jak czują się ranni.-powiedziałam.
-Lepiej tego nie rób.Kaname już próbował i został ugryziony.
-Co!?
Pobiegłam w stronę jego pokoju.Czyli on też został zarażony.
Wpadłam do jego pokoju gdzie siedziała Seiren. Kaname leżał na sofie widocznie zmęczony.
-Mari...
-Zostawisz nas samych?-spytałam.
Dziewczyna pokiwała głową i wyszła.
Podeszłam do Kurana.
-Tak szybko wstałaś?-zapytał.
Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po policzku .
-Wyciągnę cię z tego.Obiecuje.
-Wiem że to zrobisz.Czuje taki głód jakiego nigdy nie czułem....Teraz ciebie rozumiem.
-Będzie dobrze.Eizo na pewno nam pomoże.
-Kochasz go prawda?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Tak... ale to niczego nie zmienia.
-Zmienia , zmienia wszystko -powiedział a jego oczy zalała biel.Cofnęłam się i wpadłam na kogoś.
Odwróciłam się.Stał za mną Eizo.
-Lepiej stąd chodź.-powiedział i złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na Kanama i wyszłam.
Szliśmy razem przez korytarz w milczeniu.Nagle chłopak przycisnął mnie do ściany i powiedział:
-Jesteś z Kuranem?
Spuściłam głowę.
-Wiesz że nie możesz, o ile ktoś wie kim jesteś...
-Wie tylko Kuran , Dyrektor Cross i Toga.Nikt więcej.
-Nie zmienia to faktu że nie możesz z nim być.
-Myślałam że nie żyjesz , miałam prawo się zakochać...
-Ale nie w nim.
-Nie będziesz mi wybierał z kim mam być a z kim nie.
Zaśmiał się.
-Wiesz że jeśli ja żyje jesteś moja.
Znów spuściłam głowę.On miał racje.Ciągle byłam jego narzeczoną.
Złapał mnie delikatnie za podbródek i pocałował .Tak dawno nie czułam jego ust na swoich.
Nagle zachciało mi się krwi.
-Napij się tylko nie ubrudź mi bluzki .-uśmiechnął się a ja nie myśląc przyssałam się do jego
piątek, 22 lutego 2013
czwartek, 21 lutego 2013
Noc 8 "Przecież ty nie żyjesz!"
***Oczami Mari/Tsuki***
Otworzyłam oczy.Prze de mną ukazał się cały stos książek.Pewnie zasnęłam kiedy kończyłam "Różne zarazy".Niestety nic z nich nie wyczytałam.Chłopaki jeszcze spali.Cichutko wstałam i podeszłam do regału z książkami.Widziałam że każda minuta się liczy.
Przejechałam palcem kolejne grzbiety książek czytając ich tytuły lecz żaden nie pasował do mojej sprawy.
Nagle zachciało mi się krwi.Nie ukrywam że walczyłam z głodem już bardzo długo.Nic innego nie chodziło mi po głowie.
Podparłam się pod półkę głęboko oddychając. Nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu.Odwróciłam się.
-Głód prawda?-spytał Kaname.
Pewnie moje oczy przybrały kolor czerwieni.
-Nie mogę już...To jest silniejsze ode mnie.Nawet te cholerne tabletki nic nie dają.-powiedziałam i rzuciłam w niego pustym pudełeczkiem.
-Spokojnie.-odparł i przytulił mnie do siebie.-Rozumiem ciebie.
Odsłonił swoją szyje i przycisnął moją głowę do niej chcąc bym się z niej napiła.Odskoczyłam od niego.Oparłam się o ścianę i zakryłam nos oraz usta dłonią.
-Tsuki.-podszedł do mnie.
-Proszę...Ja nie mogę...
Nagle usłyszałam jak ktoś wstał.Po sekundzie ukazał się zaspany Senri a za nim Akatsuki.
-Znaleźliście coś?-spytał blondyn.
-Nic.-odparłam ze smutkiem w głosie.
-No to szukamy dalej.-dodał Senri.
Pokiwałam głową i wzięłam koleją książkę Po paru godzinach ktoś wyrwał mi książkę.
-Pójdziesz ze mną zobaczyć jak się czują?-zapytał Kaname.
-Jasne.
Wyszliśmy z biblioteki.Na dworze było strasznie jasno.
-Cholera ale razi!.-powiedziałam.
Brunet tylko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę.
-Wiesz że nasze...
-Rodziny się nienawidzą.-dokończył za mnie.-Tak i co?
-To że nie możemy być razem.
Po chwili żałowałam że to powiedziałam.Chłopak stanął jak wryty z kamienną miną zwróconą w moją stronę.
-Przepraszam.Jestem głodna , zmęczona...Zła...wszystko na raz -westchnęłam i przytuliłam się do niego.
-To czemu nie chcesz pomocy.
-Bo kiedy dopadnę kogoś i zacznę pić , nie powstrzymam się i zabije go.
-Nie wiedziałem...
-Nic się nie stało.
Weszliśmy najpierw do sali gdzie leżała Ruka i Rima.Wyglądały okropnie.Były blade , na ich szyjach pojawiły się naczynia a oczy powoli zalewała biel.
-Co z nimi?-spytał Kaname pielęgniarkę.
-Coś niszczy im krew a raczej wsysa ją.Nie wiem co to może być ale jeśli nie przestanie obawiam się że będą na tyle głodni by zaatakować ...oczywiście nieświadomie.-odpowiedziała.
Podeszłam do Ruki. Ona spojrzała na mnie .
-Wyciągnę was z tego zobaczysz.-szepnęłam trzymając ją za rękę.
-Wiem.-wydukała i zemdlała.
Wstałam i pobiegłam na korytarz.Jedyną osobą która może coś wiedzieć jest Yagari...Nie przepadałam za jego"skarbie" ale teraz nie było to dla mnie ważne.
Skierowałam się do sali w której powinien mieć lekcje.
Szczerze nie rozumiałam dlaczego Dyrektor dalej pozwalał na normalne lekcje.Powinny być odwołane...
Otworzyłam drzwi a wszyscy uczniowie podnieśli wzrok na mnie.Słyszałam ich myśli:
-Ona prawie zabiła Yagarego.
-Musimy porozmawiać.-zwróciłam się do Togi.-Natychmiast!
-Są jakieś pytania?-zapytał nauczyciel klasę.
Nastała głucha cisza.
-Dobrze a więc na dzisiaj koniec.
Wszyscy zaczęli wstawiać z miejsca i wychodzić.Poczułam ich krew i znów chciałam się na nich rzucić
-Ani mi się waż.-szepnął mi do ucha Toga.
-Denerwujesz mnie.
-Jak zawsze...-uśmiechnął się.-Co chciałaś?
-Ty wiesz jak ich wyleczyć prawda?-odwróciłam się w jego stronę.
-Może...
Wiedział jak mnie prowokować.Widać bardzo mu zależało by mnie zabić.Jednak miałam już go dość.
Złapałam go za koszulę , przycisnęłam do ściany i zaczęłam dusić.
-Pytam jeszcze raz JAK ICH WYLECZYĆ!!!!!-wrzasnęłam aż szyby w klasie "wyleciały".-GADAJ!
Do klasy wpadł Zero ,Dyrektor Cross oraz Akatsuki.
-Mari zabijesz go!-krzyknął Dyrektor Cross.
-Trudno.-rzuciłam nim o ławkę.
-Uspokój się!-poparł go Zero.
-Nic już nie zrobicie...jest w fazie "zabije cię lub sama zginę"
-Idź po Kanama.-powiedział Cross do Akatsukiego.-Tylko szybko.
Pokiwał głową i wybiegł z sali.
Zauważyłam że Zero ma przy sobie broń.
-Czemu nie strzelisz?-spytałam trzymając Yagariego.
Jak na zawołanie wyciągnął ją i wycelował w moją stronę.Jednak ktoś go uprzedził.
Popatrzyłam na swój prawy bok.Sączyła się z niego krew.Poczułam się słabiej.Nauczyciel rzucił mną o swoje biurko a kiedy Cross i Zero próbowali powstrzymać go od zadania mi ciosu jednym ruchem i oni wylądowali nie przytomni na podłodze.
-Nareszcie skończę z tobą raz na zawsze.-powiedział Toga.-Będzie mi ciebie brakować ...skarbie.
Wycelował we mnie bronią , miał strzelić gdy ktoś wpadł przez okno i przez niego nauczyciel wypuścił ją z rąk.
Zdębiałam gdy zobaczyłam kto mnie uratował.On przecież nie żył! Widziałam jak go zabijali! To nie możliwe!To nie mógł być on.
Podbiegł do mnie i spojrzał na moją ranę.
-Nie dobrze.To pocisk który jest przeznaczony na ranienie wampirów tak by nie mogły użyć swojej mocy
by się uzdrowić.-rzekł swoim cudownym głosem którego tak dawno nie słyszałam.
-Eizo...-szepnęłam.-To naprawdę ty?
Spojrzał na mnie swoimi pięknymi jak ocean oczami i pogłaskał mnie po policzku.
-Tak...Już dobrze jestem tu.-powiedział a ja zemdlałam.
Otworzyłam oczy.Prze de mną ukazał się cały stos książek.Pewnie zasnęłam kiedy kończyłam "Różne zarazy".Niestety nic z nich nie wyczytałam.Chłopaki jeszcze spali.Cichutko wstałam i podeszłam do regału z książkami.Widziałam że każda minuta się liczy.
Przejechałam palcem kolejne grzbiety książek czytając ich tytuły lecz żaden nie pasował do mojej sprawy.
Nagle zachciało mi się krwi.Nie ukrywam że walczyłam z głodem już bardzo długo.Nic innego nie chodziło mi po głowie.
Podparłam się pod półkę głęboko oddychając. Nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu.Odwróciłam się.
-Głód prawda?-spytał Kaname.
Pewnie moje oczy przybrały kolor czerwieni.
-Nie mogę już...To jest silniejsze ode mnie.Nawet te cholerne tabletki nic nie dają.-powiedziałam i rzuciłam w niego pustym pudełeczkiem.
-Spokojnie.-odparł i przytulił mnie do siebie.-Rozumiem ciebie.
Odsłonił swoją szyje i przycisnął moją głowę do niej chcąc bym się z niej napiła.Odskoczyłam od niego.Oparłam się o ścianę i zakryłam nos oraz usta dłonią.
-Tsuki.-podszedł do mnie.
-Proszę...Ja nie mogę...
Nagle usłyszałam jak ktoś wstał.Po sekundzie ukazał się zaspany Senri a za nim Akatsuki.
-Znaleźliście coś?-spytał blondyn.
-Nic.-odparłam ze smutkiem w głosie.
-No to szukamy dalej.-dodał Senri.
Pokiwałam głową i wzięłam koleją książkę Po paru godzinach ktoś wyrwał mi książkę.
-Pójdziesz ze mną zobaczyć jak się czują?-zapytał Kaname.
-Jasne.
Wyszliśmy z biblioteki.Na dworze było strasznie jasno.
-Cholera ale razi!.-powiedziałam.
Brunet tylko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę.
-Wiesz że nasze...
-Rodziny się nienawidzą.-dokończył za mnie.-Tak i co?
-To że nie możemy być razem.
Po chwili żałowałam że to powiedziałam.Chłopak stanął jak wryty z kamienną miną zwróconą w moją stronę.
-Przepraszam.Jestem głodna , zmęczona...Zła...wszystko na raz -westchnęłam i przytuliłam się do niego.
-To czemu nie chcesz pomocy.
-Bo kiedy dopadnę kogoś i zacznę pić , nie powstrzymam się i zabije go.
-Nie wiedziałem...
-Nic się nie stało.
Weszliśmy najpierw do sali gdzie leżała Ruka i Rima.Wyglądały okropnie.Były blade , na ich szyjach pojawiły się naczynia a oczy powoli zalewała biel.
-Co z nimi?-spytał Kaname pielęgniarkę.
-Coś niszczy im krew a raczej wsysa ją.Nie wiem co to może być ale jeśli nie przestanie obawiam się że będą na tyle głodni by zaatakować ...oczywiście nieświadomie.-odpowiedziała.
Podeszłam do Ruki. Ona spojrzała na mnie .
-Wyciągnę was z tego zobaczysz.-szepnęłam trzymając ją za rękę.
-Wiem.-wydukała i zemdlała.
Wstałam i pobiegłam na korytarz.Jedyną osobą która może coś wiedzieć jest Yagari...Nie przepadałam za jego"skarbie" ale teraz nie było to dla mnie ważne.
Skierowałam się do sali w której powinien mieć lekcje.
Szczerze nie rozumiałam dlaczego Dyrektor dalej pozwalał na normalne lekcje.Powinny być odwołane...
Otworzyłam drzwi a wszyscy uczniowie podnieśli wzrok na mnie.Słyszałam ich myśli:
-Ona prawie zabiła Yagarego.
-Musimy porozmawiać.-zwróciłam się do Togi.-Natychmiast!
-Są jakieś pytania?-zapytał nauczyciel klasę.
Nastała głucha cisza.
-Dobrze a więc na dzisiaj koniec.
Wszyscy zaczęli wstawiać z miejsca i wychodzić.Poczułam ich krew i znów chciałam się na nich rzucić
-Ani mi się waż.-szepnął mi do ucha Toga.
-Denerwujesz mnie.
-Jak zawsze...-uśmiechnął się.-Co chciałaś?
-Ty wiesz jak ich wyleczyć prawda?-odwróciłam się w jego stronę.
-Może...
Wiedział jak mnie prowokować.Widać bardzo mu zależało by mnie zabić.Jednak miałam już go dość.
Złapałam go za koszulę , przycisnęłam do ściany i zaczęłam dusić.
-Pytam jeszcze raz JAK ICH WYLECZYĆ!!!!!-wrzasnęłam aż szyby w klasie "wyleciały".-GADAJ!
Do klasy wpadł Zero ,Dyrektor Cross oraz Akatsuki.
-Mari zabijesz go!-krzyknął Dyrektor Cross.
-Trudno.-rzuciłam nim o ławkę.
-Uspokój się!-poparł go Zero.
-Nic już nie zrobicie...jest w fazie "zabije cię lub sama zginę"
-Idź po Kanama.-powiedział Cross do Akatsukiego.-Tylko szybko.
Pokiwał głową i wybiegł z sali.
Zauważyłam że Zero ma przy sobie broń.
-Czemu nie strzelisz?-spytałam trzymając Yagariego.
Jak na zawołanie wyciągnął ją i wycelował w moją stronę.Jednak ktoś go uprzedził.
Popatrzyłam na swój prawy bok.Sączyła się z niego krew.Poczułam się słabiej.Nauczyciel rzucił mną o swoje biurko a kiedy Cross i Zero próbowali powstrzymać go od zadania mi ciosu jednym ruchem i oni wylądowali nie przytomni na podłodze.
-Nareszcie skończę z tobą raz na zawsze.-powiedział Toga.-Będzie mi ciebie brakować ...skarbie.
Wycelował we mnie bronią , miał strzelić gdy ktoś wpadł przez okno i przez niego nauczyciel wypuścił ją z rąk.
Zdębiałam gdy zobaczyłam kto mnie uratował.On przecież nie żył! Widziałam jak go zabijali! To nie możliwe!To nie mógł być on.
Podbiegł do mnie i spojrzał na moją ranę.
-Nie dobrze.To pocisk który jest przeznaczony na ranienie wampirów tak by nie mogły użyć swojej mocy
by się uzdrowić.-rzekł swoim cudownym głosem którego tak dawno nie słyszałam.
-Eizo...-szepnęłam.-To naprawdę ty?
Spojrzał na mnie swoimi pięknymi jak ocean oczami i pogłaskał mnie po policzku.
-Tak...Już dobrze jestem tu.-powiedział a ja zemdlałam.
wtorek, 19 lutego 2013
Nowi :

Eizo Ishimaru- był narzeczonym Tsuki kiedy była po stronie ojca.Wampir czystej krwi .Dziewczyna myślała że nie żyje.Znał on również Togę który próbował go zabić.Próbuje na nowo odzyskać Tsuki w dość nie typowy sposób.

Masaru Hanari-przyjaciel Tsuki.Pomógł jej uciec.Jest wampirem szlachetnej krwi.Bardzo lubi walczyć.Zawsze potrafi pomóc i zna odpowiedz na wszystkie pytania.

Sue Hotate -przyjaciółka Tsuki.Znały się już od małego.Ona również była przy tym gdy mordowali matkę Tsuki.Kocha długie gorące kąpiele.

Norie Chorihu - siostra Tsuki.Nienawidzi jej od czasu kiedy ojciec wybrał ją na swoją następce.Bardzo chce ją zabić.
Noc 7 " Zaraza"
***Oczami Mari/Tsuki***
-Co to było?-spytałam gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie.
On tylko uśmiechnął się i odszedł.Stałam jak wryta.
Przed chwilą całowałam się z chłopakiem który należy do rodu Kuranów.Nie wiem co by się stało gdyby ktoś kto zna mnie na prawdę widział to.
Postanowiłam jeszcze trochę zostać w mieście choć byłam bardzo głodna.Brakowało mi smaku prawdziwej ludzkiej krwi a nie tylko tych cholernych tabletek!
Dotarłam do ciemnej uliczki gdzie nie było nikogo i chyba wiem dlaczego.Było to idealne miejsce dla wampirów.
Na ziemi zobaczyłam ranną kobietę. Podbiegłam do niej.Miała liczne rany po ugryzieniach oraz ranę na brzuchu.Zapach jej krwi doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Co się pani stało?-zapytałam podnosząc jej głowę.
-One...czarne zjawy...
-Jakie czarne zjawy?
-Mojego męża też dopadły...Zaraziły go gdy go zraniły a on umarł....nie dało się nic zrobić ...Idę do niego.-wydukała i zmarła.
Powiedziała mi wystarczająco dużo.Czarne zjawy to ci mężczyźni.
Nagle coś uderzyło mnie w głowę i przed oczami stanął mi obraz Kanama Rimy Ruki Akatsukiego i reszty z Nocnej Klasy doliczając do tego grona Zera.Przed nim stało chyba z 30 mężczyzn ubranych na czarno.Mieli na szyjach tak samo widoczne naczynia krwionośne i zalane oczy bielą.Byli bardzo silni.Zranili Hanabuse i Takama.Reszta ledwo sobie radziła.
Rzuciłam się biegiem w stronę akademii.Skakałam z dachu na dach.Ludzie z dołu zadzierali głowy i otwierali szeroko oczy gdy mnie widzieli.
Na polanie w akademii rozgrywało się totalne piekło.Wszyscy byli już zmęczeni tylko nie przeciwnicy.
Skoczyłam pomiędzy nich kiedy mieli zadawać ostateczny cios.
-Nawet nie ważcie się ich krzywdzić!-warknęłam wysuwając paznokcie i kły.
W moich żyłach wybuchł ogień.Postanowiłam przenieść to na wampiry otoczyłam ich ogniem i podpaliłam.Stworzyłam nad nimi osłonę by nie mogli uciec.
Oczywiście mogłam się na nich rzucić i własnoręcznie zamordować ale przypomniały mi się słowa tamtej kobiety.
Kiedy spaliłam ich na proch podbiegłam do Hanabusy i Takamy.Mieli ukąszenia na szyjach.
-Takama słyszysz mnie?-spytałam potrząsając nim lekko.
Mruknął coś pod nosem.
-Co takiego?
-Schowaj te paznokcie.-powiedział słabym głosem.
Posłusznie to zrobiłam.
Niespodziewanie podbiegł do nas Toga.Zdenerwowałam się.
-Wolniej się nie dało?!-wrzasnęłam.
-Spokojnie skarbie.Przypominam tobie że nie jestem wampirem.
-Kiedyś cię zabije!
-Będę czekał.-uśmiechnął się.
Później dołączyli do nas inni.Podziękowali mi i przenieśli rannych wampirów do pokoi by ich opatrzyć.
Wróciłam do siebie.
Boże teraz zacznie się piekło.Nie pozwolę im umrzeć! Nigdy! To moi przyjaciele.
Tylko jak mam im pomóc?
Poszłam do pokoju i zasnęłam.
Nazajutrz dowiedziałam się że Kaname Akatsuki i Senri nie zostali ranni.Spotkałam ich kiedy siedziałam na moście.
Sama nie byłam w dobrym stanie psychicznym.
-Wszystko w porządku?-spytał Kaname siadając obok mnie.Zrobili to również dwaj jego koledzy.
-Nie.-odpowiedziałam ze spuszczoną głową.-To prze ze mnie...to co się stało...oni umrą.
-Co ty mówisz?-wtrącił Senri.-Przecież oni są wampirami.
-Uwierz mi na słowo że umrą jeśli nie znajdę sposobu by ich uratować.
-Znajdziemy.-poprawił mnie Akatsuki.-Razem.
Uśmiechnęłam się.
-Macie jakąś bibliotekę?-zapytałam po minucie milczenia.
-Jasne.
-I posiadacie stare wampirze księgi?
-Jasne.
-To chyba wiem od czego zacząć.-powiedziałam i razem z chłopakami poszłam w stronę szkoły.
-Co to było?-spytałam gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie.
On tylko uśmiechnął się i odszedł.Stałam jak wryta.
Przed chwilą całowałam się z chłopakiem który należy do rodu Kuranów.Nie wiem co by się stało gdyby ktoś kto zna mnie na prawdę widział to.
Postanowiłam jeszcze trochę zostać w mieście choć byłam bardzo głodna.Brakowało mi smaku prawdziwej ludzkiej krwi a nie tylko tych cholernych tabletek!
Dotarłam do ciemnej uliczki gdzie nie było nikogo i chyba wiem dlaczego.Było to idealne miejsce dla wampirów.
Na ziemi zobaczyłam ranną kobietę. Podbiegłam do niej.Miała liczne rany po ugryzieniach oraz ranę na brzuchu.Zapach jej krwi doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Co się pani stało?-zapytałam podnosząc jej głowę.
-One...czarne zjawy...
-Jakie czarne zjawy?
-Mojego męża też dopadły...Zaraziły go gdy go zraniły a on umarł....nie dało się nic zrobić ...Idę do niego.-wydukała i zmarła.
Powiedziała mi wystarczająco dużo.Czarne zjawy to ci mężczyźni.
Nagle coś uderzyło mnie w głowę i przed oczami stanął mi obraz Kanama Rimy Ruki Akatsukiego i reszty z Nocnej Klasy doliczając do tego grona Zera.Przed nim stało chyba z 30 mężczyzn ubranych na czarno.Mieli na szyjach tak samo widoczne naczynia krwionośne i zalane oczy bielą.Byli bardzo silni.Zranili Hanabuse i Takama.Reszta ledwo sobie radziła.
Rzuciłam się biegiem w stronę akademii.Skakałam z dachu na dach.Ludzie z dołu zadzierali głowy i otwierali szeroko oczy gdy mnie widzieli.
Na polanie w akademii rozgrywało się totalne piekło.Wszyscy byli już zmęczeni tylko nie przeciwnicy.
Skoczyłam pomiędzy nich kiedy mieli zadawać ostateczny cios.
-Nawet nie ważcie się ich krzywdzić!-warknęłam wysuwając paznokcie i kły.
W moich żyłach wybuchł ogień.Postanowiłam przenieść to na wampiry otoczyłam ich ogniem i podpaliłam.Stworzyłam nad nimi osłonę by nie mogli uciec.
Oczywiście mogłam się na nich rzucić i własnoręcznie zamordować ale przypomniały mi się słowa tamtej kobiety.
Kiedy spaliłam ich na proch podbiegłam do Hanabusy i Takamy.Mieli ukąszenia na szyjach.
-Takama słyszysz mnie?-spytałam potrząsając nim lekko.
Mruknął coś pod nosem.
-Co takiego?
-Schowaj te paznokcie.-powiedział słabym głosem.
Posłusznie to zrobiłam.
Niespodziewanie podbiegł do nas Toga.Zdenerwowałam się.
-Wolniej się nie dało?!-wrzasnęłam.
-Spokojnie skarbie.Przypominam tobie że nie jestem wampirem.
-Kiedyś cię zabije!
-Będę czekał.-uśmiechnął się.
Później dołączyli do nas inni.Podziękowali mi i przenieśli rannych wampirów do pokoi by ich opatrzyć.
Wróciłam do siebie.
Boże teraz zacznie się piekło.Nie pozwolę im umrzeć! Nigdy! To moi przyjaciele.
Tylko jak mam im pomóc?
Poszłam do pokoju i zasnęłam.
Nazajutrz dowiedziałam się że Kaname Akatsuki i Senri nie zostali ranni.Spotkałam ich kiedy siedziałam na moście.
Sama nie byłam w dobrym stanie psychicznym.
-Wszystko w porządku?-spytał Kaname siadając obok mnie.Zrobili to również dwaj jego koledzy.
-Nie.-odpowiedziałam ze spuszczoną głową.-To prze ze mnie...to co się stało...oni umrą.
-Co ty mówisz?-wtrącił Senri.-Przecież oni są wampirami.
-Uwierz mi na słowo że umrą jeśli nie znajdę sposobu by ich uratować.
-Znajdziemy.-poprawił mnie Akatsuki.-Razem.
Uśmiechnęłam się.
-Macie jakąś bibliotekę?-zapytałam po minucie milczenia.
-Jasne.
-I posiadacie stare wampirze księgi?
-Jasne.
-To chyba wiem od czego zacząć.-powiedziałam i razem z chłopakami poszłam w stronę szkoły.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Noc 6 " Pierwsze widowisko czas zacząć"
***Oczami Mari/Tsuki***
Razem z Kaname postanowiliśmy nie mówić reszcie kim jestem.Bardzo polubiłam go polubiłam od czasu kiedy się zmienił.Widać że mi zaufał.Ucieszyłam się z tego faktu.
-Macie ochotę na wypad na miasto?-spytałam Rukę gdy ja ona Rima , Hanabusa i Akatsuki siedzieliśmy w salonie.
-Pewnie!-krzyknęła.-Kiedy?
-Nie wiem może za godzinę?Jest sobota nikt chyba nie będzie miał nic przeciwko temu...
-Pewnie...-uśmiechnęła się-Pójdę się przyszykować.
-Dobrze, jak skończysz to przyjdź po mnie.
-Okej.
Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku.Zaczęłam zastanawiać się nad tym "dziwnym" wampirek który zaatakował Yuki.Mój ojciec kiedyś wspominał że "ulepszy" nasz gatunek ale że do tego stopnia?
-Znowu za dużo myślisz.-usłyszałam głos Kanama.
Otworzyłam oczy a on siedział na parapecie.
-Zawsze tak straszysz?-zapytałam podnosząc się z łóżka.
-Przeważnie w ogóle.
-To ja muszę być wyjątkiem.
-Oj tak...-uśmiechną się uroczo.
Usiadłam obok niego.Właśnie zachodziło słońce , pięknie oświetlając wszystko dookoła.
-Moja mama lubiła zachody słońca.-powiedziałam.-Mówiła że wtedy znajduje się swoją miłość.Tą jedną jedyną do końca życia.
-Brakuje ci jej?-spytał brunet patrząc na mnie ze zrozumieniem.
-Bardzo.
-Nie chce być wścibski ale jak zginęła?Bo każdy ma inną teorie.
-Mój ojciec ją zabił...na moich oczach , kiedy miałam 191 lat.
-Czyli 10 lat temu?
-Tak... Ale wiem że nie jestem jedyna.-spojrzałam w oczy Kanamowi.-Znałam twoich rodziców.Twoja mama była cudowną kobietą.Yuki jest do niej bardzo podobna.
-Wiesz o niej?-otworzył szeroko oczy.
-Tak.Trzymaliście ją w bezokiennym pokoju odgradzając ją od świata.Czemu jej nie powiesz?
Westchnął.
-Poczekam na odpowiedni moment.
-Rozumiem.-powiedziałam..
Nastała chwila milczenia.
-Wiesz nie jesteś taka zła jak przypuszczałem-odezwał się Kaname.
-Dziękuje ,ty też nie jesteś zły.-uśmiechnęłam się.
Nagle do drzwi ktoś zapukał.
-Nie chcesz iść z nami?-zapytałam.
-Chętnie.
Otworzyłam drzwi.Ku mojemu zdziwieniu nie była tam sama Ruka lecz inni z Nocnej Klasy.
-Mogą iść z nami?-spytałam moja przyjaciółka nie zauważając Kanama.
-Jasne.
Wyszliśmy wszyscy z akademii powędrowaliśmy do miasta.Małe przytulne miejsce.Bardzo przypominało mi moje.O tej porze roku pewnie kwitną kwiaty i ludzi szykują się do corocznego festiwalu.
-To co robimy moje drogie?-spytał Hanabusa obejmując mnie i Rukę ramieniem.
-Po pierwsze uwalniamy się z uścisku pewnego blondyna a po drugie to nie mam pojęcia.-powiedziałam.
-Może pójdziemy na plac główny?-zaproponował Senri..
-Okej.-odparłam i wszyscy razem poszliśmy na plac.
Rozśmieszaliśmy się przez całą drogę.Kiedy w końcu ukazał nam się cel podróży poczułam obecność ciemnej energii a później zauważyłam u kilku osób a raczej wampirów znaki "memento mori".Przeraziłam się.
-Stop.-powiedziałam stanowczo.
Dwaj mężczyźnie ubrani w długie czarne płaszcze popatrzyli na mnie.Wiedziałam że mnie poznali.Dali znak innym a ja cofnęłam się.
-Mari co się dzieje?-spytała Ruka.
-Uciekajcie!-krzyknęłam.
.Mężczyźni byli coraz bliżej. Wszyscy spojrzeli na nich i wiedzieli o co mi chodzi.Każdy rozbiegł się w inną stronę.Wiedziałam że skierują się do akademii więc miałam plan odciągnąć wampirów z dala od nich .
Biegłam skręcając w każdą uliczkę.Nie mogłam dać się złapać.
-Stój!-usłyszałam za sobą krzyki.
Kidy skręciłam w uliczkę ktoś złapał mnie i zakrył mi buzię.Był to Kaname.
Głosy zaczęły ustawać.
-Nie wiem jak ci dziękować.-powiedziałam gdy mnie puścił.
On tylko przybliżył się do mnie i złożył słodki pocałunek na moich ustach.Objęłam go za szyje i odwzajemniłam go.
To była najlepsza rzecz jaka spotkała mnie do tych czas w tej szkole.
Razem z Kaname postanowiliśmy nie mówić reszcie kim jestem.Bardzo polubiłam go polubiłam od czasu kiedy się zmienił.Widać że mi zaufał.Ucieszyłam się z tego faktu.
-Macie ochotę na wypad na miasto?-spytałam Rukę gdy ja ona Rima , Hanabusa i Akatsuki siedzieliśmy w salonie.
-Pewnie!-krzyknęła.-Kiedy?
-Nie wiem może za godzinę?Jest sobota nikt chyba nie będzie miał nic przeciwko temu...
-Pewnie...-uśmiechnęła się-Pójdę się przyszykować.
-Dobrze, jak skończysz to przyjdź po mnie.
-Okej.
Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku.Zaczęłam zastanawiać się nad tym "dziwnym" wampirek który zaatakował Yuki.Mój ojciec kiedyś wspominał że "ulepszy" nasz gatunek ale że do tego stopnia?
-Znowu za dużo myślisz.-usłyszałam głos Kanama.
Otworzyłam oczy a on siedział na parapecie.
-Zawsze tak straszysz?-zapytałam podnosząc się z łóżka.
-Przeważnie w ogóle.
-To ja muszę być wyjątkiem.
-Oj tak...-uśmiechną się uroczo.
Usiadłam obok niego.Właśnie zachodziło słońce , pięknie oświetlając wszystko dookoła.
-Moja mama lubiła zachody słońca.-powiedziałam.-Mówiła że wtedy znajduje się swoją miłość.Tą jedną jedyną do końca życia.
-Brakuje ci jej?-spytał brunet patrząc na mnie ze zrozumieniem.
-Bardzo.
-Nie chce być wścibski ale jak zginęła?Bo każdy ma inną teorie.
-Mój ojciec ją zabił...na moich oczach , kiedy miałam 191 lat.
-Czyli 10 lat temu?
-Tak... Ale wiem że nie jestem jedyna.-spojrzałam w oczy Kanamowi.-Znałam twoich rodziców.Twoja mama była cudowną kobietą.Yuki jest do niej bardzo podobna.
-Wiesz o niej?-otworzył szeroko oczy.
-Tak.Trzymaliście ją w bezokiennym pokoju odgradzając ją od świata.Czemu jej nie powiesz?
Westchnął.
-Poczekam na odpowiedni moment.
-Rozumiem.-powiedziałam..
Nastała chwila milczenia.
-Wiesz nie jesteś taka zła jak przypuszczałem-odezwał się Kaname.
-Dziękuje ,ty też nie jesteś zły.-uśmiechnęłam się.
Nagle do drzwi ktoś zapukał.
-Nie chcesz iść z nami?-zapytałam.
-Chętnie.
Otworzyłam drzwi.Ku mojemu zdziwieniu nie była tam sama Ruka lecz inni z Nocnej Klasy.
-Mogą iść z nami?-spytałam moja przyjaciółka nie zauważając Kanama.
-Jasne.
Wyszliśmy wszyscy z akademii powędrowaliśmy do miasta.Małe przytulne miejsce.Bardzo przypominało mi moje.O tej porze roku pewnie kwitną kwiaty i ludzi szykują się do corocznego festiwalu.
-To co robimy moje drogie?-spytał Hanabusa obejmując mnie i Rukę ramieniem.
-Po pierwsze uwalniamy się z uścisku pewnego blondyna a po drugie to nie mam pojęcia.-powiedziałam.
-Może pójdziemy na plac główny?-zaproponował Senri..
-Okej.-odparłam i wszyscy razem poszliśmy na plac.
Rozśmieszaliśmy się przez całą drogę.Kiedy w końcu ukazał nam się cel podróży poczułam obecność ciemnej energii a później zauważyłam u kilku osób a raczej wampirów znaki "memento mori".Przeraziłam się.
-Stop.-powiedziałam stanowczo.
Dwaj mężczyźnie ubrani w długie czarne płaszcze popatrzyli na mnie.Wiedziałam że mnie poznali.Dali znak innym a ja cofnęłam się.
-Mari co się dzieje?-spytała Ruka.
-Uciekajcie!-krzyknęłam.
.Mężczyźni byli coraz bliżej. Wszyscy spojrzeli na nich i wiedzieli o co mi chodzi.Każdy rozbiegł się w inną stronę.Wiedziałam że skierują się do akademii więc miałam plan odciągnąć wampirów z dala od nich .
Biegłam skręcając w każdą uliczkę.Nie mogłam dać się złapać.
-Stój!-usłyszałam za sobą krzyki.
Kidy skręciłam w uliczkę ktoś złapał mnie i zakrył mi buzię.Był to Kaname.
Głosy zaczęły ustawać.
-Nie wiem jak ci dziękować.-powiedziałam gdy mnie puścił.
On tylko przybliżył się do mnie i złożył słodki pocałunek na moich ustach.Objęłam go za szyje i odwzajemniłam go.
To była najlepsza rzecz jaka spotkała mnie do tych czas w tej szkole.
niedziela, 17 lutego 2013
Noc 5 " Nie to o tobie myślę"
***Oczami Mari***
Miałam dziwne uczucie od czasu tej walki z wampirem.On był jednym z nas. Od moich przyjaciół dowiedziałam się że mój ojciec planuje spotkać się z pozostałymi władcami 4 kontynentów.Czyli jednym słowem ma zamiar mnie szukać.Nie wróży to nic dobrego.
Postanowiłam pierwszy raz od wielu tygodni iść na lekcje etyki.Kiedy przechodziłam obok skupiska ludzi ci dziwnie się na mnie patrzyli.Odwróciłam głowę na wysokość barków i sprawiłam że komuś kto się na mnie dziwnie patrzył zapalił się zeszyt.
-Nie ładnie tak podpalać czyiś zeszyt.-usłyszałam głos Kanama za mną.
Uśmiechnęłam się.Brunet podszedł do mnie i razem udaliśmy się na lekcje.
Toga był bardzo zdziwiony moją obecnością na jego lekcji.
-Widzę że w końcu zaszczyciłaś nas swoją obecnością.-skomentował nauczyciel kiedy przechodziłam obok niego.
-Pomyślałam że brakuje ci mojego towarzystwa.
-Twojego i twojej przyjaciółki która siedzi w środku.-uśmiechnął się.
On wie jak mnie prowokować.
-Przykro mi ale długo jej nie zobaczysz.
Poszłam tam gdzie zawsze na parapet.Yagari zaczął coś tłumaczyć lecz jak zawsze pochłonęły mnie moje problemy.
Pod koniec lekcji poczekałam aż wszyscy wyjdą by porozmawiać z moim "dobrym znajomym".
-Co chciałaś skarbie?-zapytał Toga widząc że usiadłam na jego biurku.
-Po pierwsze nie nazywaj mnie tak.-powiedziałam.-Po drugie czemu nie powiesz nikomu kim jestem?
Zaśmiał się.
-Tsuki, skarbie i tak się dowiedzą.-Pierwszy raz od dłuższego czasu ktoś powiedział moje prawdziwe imię-Twój tatulek właśnie zaczął cię szukać
-Skąd wiesz?
-Jestem łowcą skarbie.Z twojego " wampirzego" życia wiem wszystko.I nie mogę się doczekać reakcji wszystkich na wieść że jesteś Księżniczką Tsuki , córką Hideki władcy rasy krwiożerczej , następcą tronu a za razem potworem w którym dżemie wielka moc.
Wybiegłam nie mogłam tego słuchać.I pomyśleć że ja i on byliśmy kiedyś przyjaciółmi.Miałam dość.Gdybym miała złotą rybkę poprosiła bym o to bym mogła narodzić się na nowo , zapobiegła bym tylu rzeczą.
Postanowiłam iść do pokoju.Miałam własnie wychodzić z budynku gdy usłyszałam głos Kanama.
-Słyszałem twoją rozmowę z Yagarim
Osz cholera!Nie mógł podsłuchiwać kogoś innego?! Myślałam że nigdy się nie dowie.Z drugiej strony mogłam skupić się na tym czy ktoś nas nie podsłuchuje niż nad czym że nie dam się sprowokować łowcy.
-Naprawdę nazywasz się Tsuki Horichu?-zapytał.
-Tak.
-Przeczuwałem że jesteś czysto krwista.-podszedł do mnie bliżej.-Jak na swoje pochodzenie nie źle się kontrolujesz.
-Nie źle?! O mało nie zabiłam Yagariego.
-Chyba tylko on wie jak wyprowadzić cię z równowagi.
-Ktoś inny też to potrafi.-uśmiechnęłam się.
-Mówisz o mnie?-pokiwałam głową i oparłam się o arkadę.-A co ja takiego robię?
-Nie wiem ale może to dlatego że nasze rodziny zbytnio się nie lubią.-powiedziałam.
Byłam trochę zdziwiona że Kaname tak spokojnie przyjął fakt że jestem "bestią".
-Dlaczego nie jesteś zszokowany?
-Czym?
Popatrzyłam na niego błagalnie.
-Przeczuwałem że nią jesteś.Dowiedziałem się że tego dnia w którym tu przyjechałaś zaginęła Tsuki.Kiedyś złożyłaś nam wizytę ...ty i twój ojciec.Byłaś do tej dziewczyny bardzo podobna.
-Jednak pamiętałeś...-zaśmiałam się.
-Nie wiem tylko dlaczego byłaś wtedy nastolatkom.Ile masz lat?
Znów się zaśmiałam.
-Stara jestem...
-Czyli,,,?
-199.
Zszokowałam go tym.
-Nie wyglądasz źle jak na taki wiek.
-Dziękuje.
Siedzieliśmy tak w milczeniu.Bardzo się zmienił.Tak jak by próbował mi zaufać.Miło z jego strony.
-A wy co tu robicie?!- usłyszeliśmy głos Dyrektora Crossa.-Chodźcie na ciasteczka.
Wcale nie chciałam tam iść lecz Kaname mnie zmusił.
Kidy dotarliśmy do gabinetu dyrektora w środku czekał również Toga.
Spojrzałam na niego gniewnym spojrzeniem a on na mnie.
-Proszę was rozładujmy to napięcie.-rzekł Cross.-Ciasteczka?
Wzięłam jedno.Ugryzłam lekko. Było wyśmienite.
-Kojarze ten przepis-powiedziałam.-A ty pamiętasz Kaname?
-Tak...
-Skąd między wami taka uprzejmość?-zapytał Toga.
-Przeszłość nas zbliżyła do siebie.-odpowiedział brunet za mnie.
-A więc wiesz już o naszej Tsuki?-dopytywał się Nauczyciel.Chyba zapomniał że w pokoju oprócz mnie jest jeszcze Cross.
-Tsuki ..? Ta Tsuki?-otworzył szeroko oczy.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Boże co za zaszczyt.Co ty tu robisz?
-Uciekam , ukrywam się...
-Czemu?-zapytał Kaname.
-Może kiedyś wam opowiem.
-No cóż prawda jest można powiedzieć że straszna.-wtrącił Toga.
-Ty wiesz zawsze lepiej.-skomentowałam.
-Stwierdzam fakty.
-Nie próbujesz mnie wyprowadzić z równowagi.
-Myślałem że umiesz się kontrolować.-zaśmiał się.
-Wątpisz w to?-spytałam.
-Oboje skarbie dobrze wiemy że masz ochotę wgryźć się w kogoś i zaspokoić swoje pragnienie.Jesteś taka jak ONI.
-Dość!-krzyknęłam i rzuciłam się na Togę.
W ostatniej sekundzie złapał mnie Kaname.
-Spokojnie nie daj się.On cię tylko sprawdza.-wytłumaczył.
-I właśnie sprawdziłem że za jakiś tydzień może dwa będziesz tak wygłodniała i zdesperowana ze będziesz gotowa zabić każdego w tej akademii a wtedy ja...
-Zamknij się w końcu!-wrzasnęłam a okna w gabinecie Dyrektora pękły.
Miałam dziwne uczucie od czasu tej walki z wampirem.On był jednym z nas. Od moich przyjaciół dowiedziałam się że mój ojciec planuje spotkać się z pozostałymi władcami 4 kontynentów.Czyli jednym słowem ma zamiar mnie szukać.Nie wróży to nic dobrego.
Postanowiłam pierwszy raz od wielu tygodni iść na lekcje etyki.Kiedy przechodziłam obok skupiska ludzi ci dziwnie się na mnie patrzyli.Odwróciłam głowę na wysokość barków i sprawiłam że komuś kto się na mnie dziwnie patrzył zapalił się zeszyt.
-Nie ładnie tak podpalać czyiś zeszyt.-usłyszałam głos Kanama za mną.
Uśmiechnęłam się.Brunet podszedł do mnie i razem udaliśmy się na lekcje.
Toga był bardzo zdziwiony moją obecnością na jego lekcji.
-Widzę że w końcu zaszczyciłaś nas swoją obecnością.-skomentował nauczyciel kiedy przechodziłam obok niego.
-Pomyślałam że brakuje ci mojego towarzystwa.
-Twojego i twojej przyjaciółki która siedzi w środku.-uśmiechnął się.
On wie jak mnie prowokować.
-Przykro mi ale długo jej nie zobaczysz.
Poszłam tam gdzie zawsze na parapet.Yagari zaczął coś tłumaczyć lecz jak zawsze pochłonęły mnie moje problemy.
Pod koniec lekcji poczekałam aż wszyscy wyjdą by porozmawiać z moim "dobrym znajomym".
-Co chciałaś skarbie?-zapytał Toga widząc że usiadłam na jego biurku.
-Po pierwsze nie nazywaj mnie tak.-powiedziałam.-Po drugie czemu nie powiesz nikomu kim jestem?
Zaśmiał się.
-Tsuki, skarbie i tak się dowiedzą.-Pierwszy raz od dłuższego czasu ktoś powiedział moje prawdziwe imię-Twój tatulek właśnie zaczął cię szukać
-Skąd wiesz?
-Jestem łowcą skarbie.Z twojego " wampirzego" życia wiem wszystko.I nie mogę się doczekać reakcji wszystkich na wieść że jesteś Księżniczką Tsuki , córką Hideki władcy rasy krwiożerczej , następcą tronu a za razem potworem w którym dżemie wielka moc.
Wybiegłam nie mogłam tego słuchać.I pomyśleć że ja i on byliśmy kiedyś przyjaciółmi.Miałam dość.Gdybym miała złotą rybkę poprosiła bym o to bym mogła narodzić się na nowo , zapobiegła bym tylu rzeczą.
Postanowiłam iść do pokoju.Miałam własnie wychodzić z budynku gdy usłyszałam głos Kanama.
-Słyszałem twoją rozmowę z Yagarim
Osz cholera!Nie mógł podsłuchiwać kogoś innego?! Myślałam że nigdy się nie dowie.Z drugiej strony mogłam skupić się na tym czy ktoś nas nie podsłuchuje niż nad czym że nie dam się sprowokować łowcy.
-Naprawdę nazywasz się Tsuki Horichu?-zapytał.
-Tak.
-Przeczuwałem że jesteś czysto krwista.-podszedł do mnie bliżej.-Jak na swoje pochodzenie nie źle się kontrolujesz.
-Nie źle?! O mało nie zabiłam Yagariego.
-Chyba tylko on wie jak wyprowadzić cię z równowagi.
-Ktoś inny też to potrafi.-uśmiechnęłam się.
-Mówisz o mnie?-pokiwałam głową i oparłam się o arkadę.-A co ja takiego robię?
-Nie wiem ale może to dlatego że nasze rodziny zbytnio się nie lubią.-powiedziałam.
Byłam trochę zdziwiona że Kaname tak spokojnie przyjął fakt że jestem "bestią".
-Dlaczego nie jesteś zszokowany?
-Czym?
Popatrzyłam na niego błagalnie.
-Przeczuwałem że nią jesteś.Dowiedziałem się że tego dnia w którym tu przyjechałaś zaginęła Tsuki.Kiedyś złożyłaś nam wizytę ...ty i twój ojciec.Byłaś do tej dziewczyny bardzo podobna.
-Jednak pamiętałeś...-zaśmiałam się.
-Nie wiem tylko dlaczego byłaś wtedy nastolatkom.Ile masz lat?
Znów się zaśmiałam.
-Stara jestem...
-Czyli,,,?
-199.
Zszokowałam go tym.
-Nie wyglądasz źle jak na taki wiek.
-Dziękuje.
Siedzieliśmy tak w milczeniu.Bardzo się zmienił.Tak jak by próbował mi zaufać.Miło z jego strony.
-A wy co tu robicie?!- usłyszeliśmy głos Dyrektora Crossa.-Chodźcie na ciasteczka.
Wcale nie chciałam tam iść lecz Kaname mnie zmusił.
Kidy dotarliśmy do gabinetu dyrektora w środku czekał również Toga.
Spojrzałam na niego gniewnym spojrzeniem a on na mnie.
-Proszę was rozładujmy to napięcie.-rzekł Cross.-Ciasteczka?
Wzięłam jedno.Ugryzłam lekko. Było wyśmienite.
-Kojarze ten przepis-powiedziałam.-A ty pamiętasz Kaname?
-Tak...
-Skąd między wami taka uprzejmość?-zapytał Toga.
-Przeszłość nas zbliżyła do siebie.-odpowiedział brunet za mnie.
-A więc wiesz już o naszej Tsuki?-dopytywał się Nauczyciel.Chyba zapomniał że w pokoju oprócz mnie jest jeszcze Cross.
-Tsuki ..? Ta Tsuki?-otworzył szeroko oczy.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Boże co za zaszczyt.Co ty tu robisz?
-Uciekam , ukrywam się...
-Czemu?-zapytał Kaname.
-Może kiedyś wam opowiem.
-No cóż prawda jest można powiedzieć że straszna.-wtrącił Toga.
-Ty wiesz zawsze lepiej.-skomentowałam.
-Stwierdzam fakty.
-Nie próbujesz mnie wyprowadzić z równowagi.
-Myślałem że umiesz się kontrolować.-zaśmiał się.
-Wątpisz w to?-spytałam.
-Oboje skarbie dobrze wiemy że masz ochotę wgryźć się w kogoś i zaspokoić swoje pragnienie.Jesteś taka jak ONI.
-Dość!-krzyknęłam i rzuciłam się na Togę.
W ostatniej sekundzie złapał mnie Kaname.
-Spokojnie nie daj się.On cię tylko sprawdza.-wytłumaczył.
-I właśnie sprawdziłem że za jakiś tydzień może dwa będziesz tak wygłodniała i zdesperowana ze będziesz gotowa zabić każdego w tej akademii a wtedy ja...
-Zamknij się w końcu!-wrzasnęłam a okna w gabinecie Dyrektora pękły.
sobota, 16 lutego 2013
Noc 4 " Początek koszmaru"
***Oczami Zera ***
Biegliśmy za Ruką w zachodnią część szkoły. Nagle usłyszeliśmy strzał.
-O nie!-powiedziała brunetka i pośpieszyła nas
-Ruka co się dzieje?-zapytał dyrektor Cross.
Wybiegliśmy z budynku i skierowaliśmy się do zarośniętej drzewami części Akademii.Kolejny strzał.
Kiedy dobiegliśmy do małej polanki w lesie zauważyliśmy stojących uczniów Klasy Dziennej.Na ich twarzach malowało się przerażenie.
-A wy co się gapicie?!-usłyszeliśmy krzyk Mari a później płomienie.Już wiedzieliśmy co się stało.Wszyscy pobiegli krzycząc wniebogłosy .
Nagle przed naszymi głowami przeleciał Senri a zaraz po nim Rima.
-Co się dzieje?-spytał Dyrektor Cross chłopaka.
-Mari wpadła w szał.Nie da się jej uspokoić ani nawet podejść.Zachowuje się tak jak by coś ją opentało-powiedział.
W następnej chwili przed naszym nosem przeleciał Hanabusa.
-Miło że wpadliście.-uśmiechnął się.-Ale czy możecie przestać tak stać i pomóc?!
Wszyscy pobiegliśmy na "pole walki" gdzie spotkaliśmy zakrwawionego nauczyciela etyki.Spojrzałem na Mari.Wyglądała przerażająco.Jej oczy zmieniły kolor na czerwony , paznokcie wydłużyły się jak szpony u bestii , a na jej dłoniach można było dostrzec płomienie.
-Dawno cię takiej nie widziałem.-zaśmiał się Toga.
-Zamknij się w końcu!-wrzasnęła dziewczyna i rzuciła się na niego.Nauczyciel jednym płynnym ruchem zrobił unik.
-Musisz poćwiczyć nad celem skarbie.
-Nie mów tak do mnie!
-O spójrz masz widownie.Śmiało niech się dowiedzą kim jesteś!
Yagar widocznie ją prowokował i wiedział więcej o niej niż my.Mari złapała go za kołnierz jego koszuli jednocześnie zważając na to by nie mógł jej w żaden sposób zranić.
-Nie prowokuj mnie więcej!Chyba że chcesz umrzeć to chętnie posilę się twoją brudną krwią.
Oglądałem to zajście zastanawiając się pierwszy raz od dawna jaką tajemnice skrywa w sobie ta blondynka.Jedno było pewne Toga dobrze ją znał.
Mari rzuciła nim o ziemie.Odwróciła się w naszym kierunku.Jej oczy powróciły do swojego pięknego koloru morskiej fali.
Zaczęła zmierzać w naszym kierunku chowając przy tym paznokcie.
Nikt z nas nie mógł z siebie wydusić ni słowa.Wyminęła nas ze spuszczoną głową.Widziałem jak Ruka zawahała się chcąc pójść za przyjaciółką.
Od tyłu podszedł do nas Yagar. Wycelował w Mari pistoletem i strzelił nim ktoś go powstrzymał.Ku naszemu zdziwieniu dziewczyna złapała kulkę w ręce. Stanęła po czym zaśmiała się i poszła dalej.
-Chyba powinniśmy porozmawiać przy mleku i ciasteczkach .-stwierdził Dyrektor Cross zwracając się do Togi.
-Porozmawiać możemy ale bez ciasteczek i mleka.-odparł łowca.
Boże Cross...zawsze mnie irytował.Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.
-Gdzie idziesz?-zapytał Akatsuki gdy Ruka oddaliła się od nas kierując się w stronę akademika.
-To moja przyjaciółka pogadam z nią.
-Pójdę z tobą.-dodała Rima.
Ruszyliśmy do gabinetu Dyrektora.Po drodze Cross i Toga rozmawiali o tym co stało się przed sekundą.Szczerze mówiąc wiedziałem że Yagar omija wiele faktów które za pewne zna.
***Oczami Mari***
Jezu jak on mnie denerwuje!Teraz jestem skończona.Pewnie teraz opowiada wszystkim kim jestem, skąd pochodzę i tak dalej.Toga był moim przyjacielem.Aż do dnia w którym mnie zdradził.Dał umrzeć Akiri. To on był tym jedynym a ja go straciłam.
Nagle do moich drzwi ktoś zapukał.Milczałam.
-Mari to ja Ruka.Mogę wejść?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
-Wejdź.-powiedziałam.
W drzwiach stanęła Rima i Ruka.
-Jak się czujesz?-spytała brunetka.
-Nic mi się przecież nie stało.
-Co się z tobą dzieje?-zapytała Rima przechodząc do sedna.
-Nie mogę wam powiedzieć.
-Musisz!-krzyknęła Ruka.-Od przyjazdu tutaj jesteś jakaś inna.Nie potrafisz przebywać obok ludzi , jesteś tajemnicza ,masz jakieś ataki i jak na wampira jesteś bardzo silna.
Wiedziałam że to się tak skończy.Nie mogłam im powiedzieć prawdy .Nie były jeszcze gotowe.
-Przesadzacie.-powiedziałam.
-Wcale nie.-poparła swoją przyjaciółkę Rima.
-Nie mogę wam powiedzieć prawdy.
-Czemu?Nie ufasz nam? -zapytała Ruka.
Nagle do pokoju weszli przez okno moi zaufani przyjaciele.Mieli szpiegować mojego ojca gdy ja zniknę.Nie mogli wybrać innej chwili?
-Kto to?!-wrzasnęła Ruka.
-Księżniczko musimy porozmawiać .-powiedział jeden z moich przyjaciół.
-Księżniczko?!-krzyknęła Rima.
Poczułam że Kaname , Zero i inni usłyszeli krzyki dziewczyn.Dałam znak moim znajomym by wyczyścili pamięć Rimie i Ruce. Oni podeszli do nich i zrobili to o co prosiłam.Wcale nie chciałam tego robić ale nie miałam wyboru.
-Spotkajmy się o północy tam gdzie zawsze.-zwróciłam się do jednego z nich.Miał na imię Shogo.
-Oczywiście.-odpowiedzieli i zniknęli.
Kiedy wpadli chłopaki dziewczyny nic nie pamiętały.I dobrze.
Bałam się tylko że niebawem wyjdzie na jaw kim jestem na prawdę.
Biegliśmy za Ruką w zachodnią część szkoły. Nagle usłyszeliśmy strzał.
-O nie!-powiedziała brunetka i pośpieszyła nas
-Ruka co się dzieje?-zapytał dyrektor Cross.
Wybiegliśmy z budynku i skierowaliśmy się do zarośniętej drzewami części Akademii.Kolejny strzał.
Kiedy dobiegliśmy do małej polanki w lesie zauważyliśmy stojących uczniów Klasy Dziennej.Na ich twarzach malowało się przerażenie.
-A wy co się gapicie?!-usłyszeliśmy krzyk Mari a później płomienie.Już wiedzieliśmy co się stało.Wszyscy pobiegli krzycząc wniebogłosy .
Nagle przed naszymi głowami przeleciał Senri a zaraz po nim Rima.
-Co się dzieje?-spytał Dyrektor Cross chłopaka.
-Mari wpadła w szał.Nie da się jej uspokoić ani nawet podejść.Zachowuje się tak jak by coś ją opentało-powiedział.
W następnej chwili przed naszym nosem przeleciał Hanabusa.
-Miło że wpadliście.-uśmiechnął się.-Ale czy możecie przestać tak stać i pomóc?!
Wszyscy pobiegliśmy na "pole walki" gdzie spotkaliśmy zakrwawionego nauczyciela etyki.Spojrzałem na Mari.Wyglądała przerażająco.Jej oczy zmieniły kolor na czerwony , paznokcie wydłużyły się jak szpony u bestii , a na jej dłoniach można było dostrzec płomienie.
-Dawno cię takiej nie widziałem.-zaśmiał się Toga.
-Zamknij się w końcu!-wrzasnęła dziewczyna i rzuciła się na niego.Nauczyciel jednym płynnym ruchem zrobił unik.
-Musisz poćwiczyć nad celem skarbie.
-Nie mów tak do mnie!
-O spójrz masz widownie.Śmiało niech się dowiedzą kim jesteś!
Yagar widocznie ją prowokował i wiedział więcej o niej niż my.Mari złapała go za kołnierz jego koszuli jednocześnie zważając na to by nie mógł jej w żaden sposób zranić.
-Nie prowokuj mnie więcej!Chyba że chcesz umrzeć to chętnie posilę się twoją brudną krwią.
Oglądałem to zajście zastanawiając się pierwszy raz od dawna jaką tajemnice skrywa w sobie ta blondynka.Jedno było pewne Toga dobrze ją znał.
Mari rzuciła nim o ziemie.Odwróciła się w naszym kierunku.Jej oczy powróciły do swojego pięknego koloru morskiej fali.
Zaczęła zmierzać w naszym kierunku chowając przy tym paznokcie.
Nikt z nas nie mógł z siebie wydusić ni słowa.Wyminęła nas ze spuszczoną głową.Widziałem jak Ruka zawahała się chcąc pójść za przyjaciółką.
Od tyłu podszedł do nas Yagar. Wycelował w Mari pistoletem i strzelił nim ktoś go powstrzymał.Ku naszemu zdziwieniu dziewczyna złapała kulkę w ręce. Stanęła po czym zaśmiała się i poszła dalej.
-Chyba powinniśmy porozmawiać przy mleku i ciasteczkach .-stwierdził Dyrektor Cross zwracając się do Togi.
-Porozmawiać możemy ale bez ciasteczek i mleka.-odparł łowca.
Boże Cross...zawsze mnie irytował.Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu.
-Gdzie idziesz?-zapytał Akatsuki gdy Ruka oddaliła się od nas kierując się w stronę akademika.
-To moja przyjaciółka pogadam z nią.
-Pójdę z tobą.-dodała Rima.
Ruszyliśmy do gabinetu Dyrektora.Po drodze Cross i Toga rozmawiali o tym co stało się przed sekundą.Szczerze mówiąc wiedziałem że Yagar omija wiele faktów które za pewne zna.
***Oczami Mari***
Jezu jak on mnie denerwuje!Teraz jestem skończona.Pewnie teraz opowiada wszystkim kim jestem, skąd pochodzę i tak dalej.Toga był moim przyjacielem.Aż do dnia w którym mnie zdradził.Dał umrzeć Akiri. To on był tym jedynym a ja go straciłam.
Nagle do moich drzwi ktoś zapukał.Milczałam.
-Mari to ja Ruka.Mogę wejść?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
-Wejdź.-powiedziałam.
W drzwiach stanęła Rima i Ruka.
-Jak się czujesz?-spytała brunetka.
-Nic mi się przecież nie stało.
-Co się z tobą dzieje?-zapytała Rima przechodząc do sedna.
-Nie mogę wam powiedzieć.
-Musisz!-krzyknęła Ruka.-Od przyjazdu tutaj jesteś jakaś inna.Nie potrafisz przebywać obok ludzi , jesteś tajemnicza ,masz jakieś ataki i jak na wampira jesteś bardzo silna.
Wiedziałam że to się tak skończy.Nie mogłam im powiedzieć prawdy .Nie były jeszcze gotowe.
-Przesadzacie.-powiedziałam.
-Wcale nie.-poparła swoją przyjaciółkę Rima.
-Nie mogę wam powiedzieć prawdy.
-Czemu?Nie ufasz nam? -zapytała Ruka.
Nagle do pokoju weszli przez okno moi zaufani przyjaciele.Mieli szpiegować mojego ojca gdy ja zniknę.Nie mogli wybrać innej chwili?
-Kto to?!-wrzasnęła Ruka.
-Księżniczko musimy porozmawiać .-powiedział jeden z moich przyjaciół.
-Księżniczko?!-krzyknęła Rima.
Poczułam że Kaname , Zero i inni usłyszeli krzyki dziewczyn.Dałam znak moim znajomym by wyczyścili pamięć Rimie i Ruce. Oni podeszli do nich i zrobili to o co prosiłam.Wcale nie chciałam tego robić ale nie miałam wyboru.
-Spotkajmy się o północy tam gdzie zawsze.-zwróciłam się do jednego z nich.Miał na imię Shogo.
-Oczywiście.-odpowiedzieli i zniknęli.
Kiedy wpadli chłopaki dziewczyny nic nie pamiętały.I dobrze.
Bałam się tylko że niebawem wyjdzie na jaw kim jestem na prawdę.
wtorek, 12 lutego 2013
Noc 3 "Powrót samej siebie"
***Oczami Mari***
-Słyszałaś możemy iść dziś do miasta na zakupy.-uśmiechnęła się Ruka gdy wracałyśmy z Nocnych Zajęć.
Jako wampiry nie potrzebowałyśmy wielu godzin snu.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-odpowiedziałam.-Trochę boli mnie głowa.
-Oj przestań.Będzie fajnie zobaczysz.
-Nie sądzę.
-Proszę Mari , nie bądź taka sztywna.
-Kto jest sztywny?-wtrącił się Hanabusa obejmując mnie ramieniem. Przyzwyczaiłam się do tego.
-Mari nie chce iść z nami do miasta.-poskarżyła się Ruka.
-Idziesz! -dodał Takuma.
-Słyszałaś możemy iść dziś do miasta na zakupy.-uśmiechnęła się Ruka gdy wracałyśmy z Nocnych Zajęć.
Jako wampiry nie potrzebowałyśmy wielu godzin snu.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.-odpowiedziałam.-Trochę boli mnie głowa.
-Oj przestań.Będzie fajnie zobaczysz.
-Nie sądzę.
-Proszę Mari , nie bądź taka sztywna.
-Kto jest sztywny?-wtrącił się Hanabusa obejmując mnie ramieniem. Przyzwyczaiłam się do tego.
-Mari nie chce iść z nami do miasta.-poskarżyła się Ruka.
-Idziesz! -dodał Takuma.
Popatrzyłam na nich błagalnym spojrzeniem.Nie dali się na to nabrać.
-No już dobrze pójdę z wami.-westchnęłam.
-Jest!-ucieszyła się Ruka.
Wszyscy udaliśmy się do Akademika głośno śmiejąc się z żartów niebieskookiego.Jedyny Kaname nic nie mówił.Z resztą jak zawsze patrzył się na mnie nie ufnym spojrzeniem.
Rozeszliśmy się do swoich pokoi.Umawiając się przy tym o 13 przed bramą.Wzięłam prysznic , ogarnęłam w pokoju i nagle poczułam coś dziwnego.Jakąś złą energie.Była bardzo blisko.
Nieoczekiwanie przed oczami stanął mi obraz. Yuki i jakiegoś wampira...dziwnego.Na jego szyi biegły bardzo widoczne czerwone naczynia krwionośne.Oczy zalane były bielą.
Yuki była bardzo przerażona a wampir bardzo silny.Zachowywał się jak na poziomie E choć wcale na nim nie był.Zapędził Yuki do kąta ściany by nie dać jej szansy na ucieczkę.Nikogo w pobliżu nie było.
Miał ją ugryźć lecz...moja wizja się przerwała.Zdałam sobie sprawę że to właśnie się dzieje.Wybiegłam z pokoju. Yuki była w niebezpieczeństwie..
Usłyszałam bardzo daleki krzyk.
-Yuki!-krzyknęłam.
Biegłam w stronę Akademika dla ludzi do którego nie mogłam wejść. Takie były zasady.Nie zważałam jednak na to.
Poczułam krew.
-Yuki!-wrzasnęłam.
Wbiegłam do jednej z mniej uczęszczanych stron szkoły.Idealne miejsce aby zabić człowieka.Przez grube ściany nie czuć obecności innych wampirów.
Skręciłam w prawo i zza za zakrętem ujrzałam wampira z mojej wizji oraz Yuki. Miała wiele ran na twarzy ale na szczęście żadnego ugryzienia.
-Mari!-krzyknęła Yuki.
-Zostaw ją!-rzuciłam się na wampira.
Był naprawdę silny ,ale inny.Było w nim coś dziwnego.Odepchnął mnie rzucając mną o ścianę.
-Yuki uciekaj!-Brunetka zawahała się.-Szybko!
Pobiegła w bezpieczną stronę.Zostałam z wampirem sama.Zaczął zachowywać się tak jak by moja krew doprowadzała go do szaleństwa.Uderzyłam go.Odbił się o ścianę i wylądował na podłodze.Nie poddał się jednak.Nie wiem co się zaczęło ze mną dziać.
Wysunęłam paznokcie i rzuciłam się na niego.Zaczęłam rozcinać jego skórę z której lała się krew.Wampir bardzo się szamotał.Kilka razy mnie uderzył ale widać że był już zmęczony.Jednak ja nie odpuszczałam.Dalej "znęcałam" się nad nim.
Byłam bez litosna.Nagle usłyszałam jak biegną inni.Nie ruszyło mnie to.
Przycisnęłam wampira do ściany za szyję.Zaczął się dusić.Czuć było od niego dziwnie ciemną energię.
-Mari wystarczy-usłyszałam głos Dyrektora Cross.
Nie podsłuchałam go jednak.Zacisnęłam swoje dłonie na szyi wampira mocniej.
Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i odciągnął od przeciwnika.On sam padł na ziemie.
Szarpałam się.Co się ze mną działo?! Czy to dlatego że dawno już nie zabijałam innego wampira.W moim dawnym życiu robiłam to bardzo często ale żeby się od tego uzależnić? Nie to nie to nie możliwe.
-Spokojnie.Już dobrze.-powiedział Zero który trzymał mnie za prawą rękę.
-Co z nim?-spytał Akatsuki.
-Nie żyje.-odpowiedział Cross.-Ma zmiażdżoną krtań.
-Skąd on się wziął?-zapytała Yuki.
Niespodziewanie zauważyłam coś na ręku wampira.Wyrwałam się z uścisku Zera i Kanama. Podeszłam do trupa.
-O cholera!-pomyślałam.
Na jego nadgarstku widniał tatuaż "memento mori".Miałam taki sam gdyż mój ojciec znaczył tak wszystkich po jego stronie.
-Coś nie tak?-zapytał Dyrektor.
-Nie , wszystko okej.-skłamałam bo było gorzej niż myślałam.
Zastanawiało mnie co to za energia którą on emitował.Była jakaś dziwna.Postanowiłam zająć się tym później.
-Trzeba by było go spalić.-zaproponował Takama.-Pójdę po coś do palenia.
-Nie musisz się fatygować.-odparłam i przesunęłam ręką w powietrzu nad ciałem wampira , które zapaliło się.
Nagle moją głowę przeszył ból.
-Co ci jest?-spytał Kaname podchodząc do mnie
-Nic.
-Na pewno?
-Tak.
Wstałam i przeskoczyłam przez parapet.Chciałam zostać sama. Skoro zabiłam jednego ze sługów , przybędzie ich więcej.Co ja wtedy zrobię?Wszyscy dowiedzą się kim jestem.Znienawidzą mnie.
Ale jest jeszcze inna sprawa.Co to za energia?Czyż by mój ojciec zabawiał się w chemika? W tym wampirze było coś dziwnego.Tak jak by nie myślał racjonalnie.Może mi się tylko zdawało?
Szłam tak ze spuszczoną głową noga za nogą.
Czułam że przedstawienie nie długo się zacznie...
***Oczami Kaname***
-Nad czym się zastanawiasz? -zapytał Dyrektor Cross kiedy razem z Yuki i Zerem byliśmy u niego w gabinecie.
W tym samym czasie reszta akademickich wampirów poszła szukać Mari.
-Nad niczym.-odparłem.
-Kim był ten wampir? I jak tu się znalazł? -zwrócił się do Yuki Zero.
-Szłam już do pokoju kiedy ktoś rzucił się na mnie od tyłu.Na szczęście nie ugryzł mnie.Zaczęłam uciekać.Wampir zapędził mnie w pułapkę i...wtedy rzuciła się na niego Mari.Wyglądała bardzo dziwnie.
-To znaczy?-spytał Cross.
-Nie wiem jak to opisać...
Nagle do pokoju wpadła Ruka.
-Mamy problem.-oznajmiła.
-Mari wystarczy-usłyszałam głos Dyrektora Cross.
Nie podsłuchałam go jednak.Zacisnęłam swoje dłonie na szyi wampira mocniej.
Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i odciągnął od przeciwnika.On sam padł na ziemie.
Szarpałam się.Co się ze mną działo?! Czy to dlatego że dawno już nie zabijałam innego wampira.W moim dawnym życiu robiłam to bardzo często ale żeby się od tego uzależnić? Nie to nie to nie możliwe.
-Spokojnie.Już dobrze.-powiedział Zero który trzymał mnie za prawą rękę.
-Co z nim?-spytał Akatsuki.
-Nie żyje.-odpowiedział Cross.-Ma zmiażdżoną krtań.
-Skąd on się wziął?-zapytała Yuki.
Niespodziewanie zauważyłam coś na ręku wampira.Wyrwałam się z uścisku Zera i Kanama. Podeszłam do trupa.
-O cholera!-pomyślałam.
Na jego nadgarstku widniał tatuaż "memento mori".Miałam taki sam gdyż mój ojciec znaczył tak wszystkich po jego stronie.
-Coś nie tak?-zapytał Dyrektor.
-Nie , wszystko okej.-skłamałam bo było gorzej niż myślałam.
Zastanawiało mnie co to za energia którą on emitował.Była jakaś dziwna.Postanowiłam zająć się tym później.
-Trzeba by było go spalić.-zaproponował Takama.-Pójdę po coś do palenia.
-Nie musisz się fatygować.-odparłam i przesunęłam ręką w powietrzu nad ciałem wampira , które zapaliło się.
Nagle moją głowę przeszył ból.
-Co ci jest?-spytał Kaname podchodząc do mnie
-Nic.
-Na pewno?
-Tak.
Wstałam i przeskoczyłam przez parapet.Chciałam zostać sama. Skoro zabiłam jednego ze sługów , przybędzie ich więcej.Co ja wtedy zrobię?Wszyscy dowiedzą się kim jestem.Znienawidzą mnie.
Ale jest jeszcze inna sprawa.Co to za energia?Czyż by mój ojciec zabawiał się w chemika? W tym wampirze było coś dziwnego.Tak jak by nie myślał racjonalnie.Może mi się tylko zdawało?
Szłam tak ze spuszczoną głową noga za nogą.
Czułam że przedstawienie nie długo się zacznie...
***Oczami Kaname***
-Nad czym się zastanawiasz? -zapytał Dyrektor Cross kiedy razem z Yuki i Zerem byliśmy u niego w gabinecie.
W tym samym czasie reszta akademickich wampirów poszła szukać Mari.
-Nad niczym.-odparłem.
-Kim był ten wampir? I jak tu się znalazł? -zwrócił się do Yuki Zero.
-Szłam już do pokoju kiedy ktoś rzucił się na mnie od tyłu.Na szczęście nie ugryzł mnie.Zaczęłam uciekać.Wampir zapędził mnie w pułapkę i...wtedy rzuciła się na niego Mari.Wyglądała bardzo dziwnie.
-To znaczy?-spytał Cross.
-Nie wiem jak to opisać...
Nagle do pokoju wpadła Ruka.
-Mamy problem.-oznajmiła.
piątek, 8 lutego 2013
Noc 2 "Nauczyciel"
***Oczami Mari***
W tej szkole wszystko było rutyną.Kaname był wobec mnie bardzo nie ufny ...i miał racje.Coraz częściej staczałam się już do granicy poziomu E.Nie chodziłam na lekcje etyki.Po moim ostatnim numerze..za nic .Starałam się również unikać kontaktu z ludźmi.
Leżałam tak z notatnikiem na kolanach ucząc się do testu,Już nie mogłam się skupić.
Ubrałam się otworzyłam okno i zeskoczyłam z niego.
Podążyłam dróżką głęboko oddychając.
Przystanęłam czując obecność człowieka.Na swoich plecach poczułam wylot pistoletu.
-Myślałaś że możesz mnie unikać-zaśmiał się Yagari.-Myślałem że nie żyjesz.
Odwróciłam się.Wyglądał tak samo jak wtedy gdy ostatnim razem go widziałam.Czarne włosy i opaska na prawe oko.
-Wróciłam z zza światów..- uśmiechnęłam się
-Widzę i to silniejsza niż ostatnio.
-Najwyraźniej nie powinieneś zostawiać mnie po ataku mojego ojca.
-Tak będzie trudniej ciebie zabić.
Wkurzyłam się.Wciąż celował we mnie bronią.W jednej sekundzie wypuścił pistolet krzyczeć
-Ty suko , poparzyłaś mnie!
Uderzyłam go.
-Nie waż się tak się do mnie mówić!
Byłam n serio wkurzona. Bałam się że nie długo pokaże czym jestem naprawdę
-Silna jesteś.-przyznał -Po ojcu.
-Nie mów o nim w mojej obecności .To nie jest mój ojciec i nigdy nim nie był!
-Zawsze go nienawidziłaś,A od czasu tego wypadku ....
-Zamknij się!
Toga widząc moją reakcje i pojawiający się ogień na mojej dłoni wycelował we mnie drugim pistoletem.
-No śmiało chętnie cię zabije.-dodał.
Choć w jego oczach dostrzec można było przerażenie..
-Stójcie ! -wrzasnął Zero.
-Nie wtrącaj się !-krzyknął Toga.
-Nawet nie waż się jej zabić!Nie jest na poziomie E.
-Nie długo będzie ...tak jak ty ...-uśmiechną się i oddalił w kierunku szkoły.
Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Uspokój się lepiej.-powiedział.
A no tak znowu moje paznokcie...
-Jestem spokojna.
-Właśnie widziałem.Rzuciła byś się na niego nawet nie myśląc co robisz.
-Umiem się kontrolować.
-Nie w takim stanie.
-Nie mów tak!
-Jak? Mam kłamać? -zapytał.
Ucichłam.Miał racje.O boże jak ja nie lubiłam gdy ktoś miał rację!
-Nie mów nic.-odparłam.
Pokiwał głową i zaczął zmierzać w kierunku akademika.Złapałam go za rozpiętą koszule.
-Poczekaj.
Odwrócił się.
-Nie powiesz Kuranowi?-zapytałam zdziwiona.Nasze twarze były bardzo blisko siebie.
-Sam się dowie.-wzruszył ramionami.
-Nie może.... Nie zrozumiał by.
-A ja to zrozumiem?
-Jesteś taki jak ja.
Zaśmiał się.
-No dobra trochę się różnimy.-odparłam wiedząc co ma na myśli.
Nagle poczułam zapach zbliżającego się człowieka-Yuki.
-Pójdę już.-powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę akademika.
Noc była gwieździsta i bezchmurna.
Wchodząc do pokoju głównego nazywanego przez wszystkich salonem zastałam czekającego na mnie "przywódce".
Chciałam go wyminąć ale był szybki i zatarasował mi schody.
-Gdzie byłaś?-zapytał.
-Nie muszę ci mówić.
-Ależ musisz.
-Nie.-odepchnęłam go i weszłam do pokoju.Kaname nie próbował iść za mną.
I dobrze bo musiałam zostać sama.Bałam się że dowie się o tym co stało się przed chwilą.Nie zrozumiał by.Jestem czymś złym....czymś co zniszczy wszystko i wszystkich.... czymś co czuje.... Moje życie tak szybko się zmieniło.Mój ojciec ....to nie ojciec...nigdy nim nie był i nie będzie ! To potwór!
W tej szkole wszystko było rutyną.Kaname był wobec mnie bardzo nie ufny ...i miał racje.Coraz częściej staczałam się już do granicy poziomu E.Nie chodziłam na lekcje etyki.Po moim ostatnim numerze..za nic .Starałam się również unikać kontaktu z ludźmi.
Leżałam tak z notatnikiem na kolanach ucząc się do testu,Już nie mogłam się skupić.
Ubrałam się otworzyłam okno i zeskoczyłam z niego.
Podążyłam dróżką głęboko oddychając.
Przystanęłam czując obecność człowieka.Na swoich plecach poczułam wylot pistoletu.
-Myślałaś że możesz mnie unikać-zaśmiał się Yagari.-Myślałem że nie żyjesz.
Odwróciłam się.Wyglądał tak samo jak wtedy gdy ostatnim razem go widziałam.Czarne włosy i opaska na prawe oko.
-Wróciłam z zza światów..- uśmiechnęłam się
-Widzę i to silniejsza niż ostatnio.
-Najwyraźniej nie powinieneś zostawiać mnie po ataku mojego ojca.
-Tak będzie trudniej ciebie zabić.
Wkurzyłam się.Wciąż celował we mnie bronią.W jednej sekundzie wypuścił pistolet krzyczeć
-Ty suko , poparzyłaś mnie!
Uderzyłam go.
-Nie waż się tak się do mnie mówić!
Byłam n serio wkurzona. Bałam się że nie długo pokaże czym jestem naprawdę
-Silna jesteś.-przyznał -Po ojcu.
-Nie mów o nim w mojej obecności .To nie jest mój ojciec i nigdy nim nie był!
-Zawsze go nienawidziłaś,A od czasu tego wypadku ....
-Zamknij się!
Toga widząc moją reakcje i pojawiający się ogień na mojej dłoni wycelował we mnie drugim pistoletem.
-No śmiało chętnie cię zabije.-dodał.
Choć w jego oczach dostrzec można było przerażenie..
-Stójcie ! -wrzasnął Zero.
-Nie wtrącaj się !-krzyknął Toga.
-Nawet nie waż się jej zabić!Nie jest na poziomie E.
-Nie długo będzie ...tak jak ty ...-uśmiechną się i oddalił w kierunku szkoły.
Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Uspokój się lepiej.-powiedział.
A no tak znowu moje paznokcie...
-Jestem spokojna.
-Właśnie widziałem.Rzuciła byś się na niego nawet nie myśląc co robisz.
-Umiem się kontrolować.
-Nie w takim stanie.
-Nie mów tak!
-Jak? Mam kłamać? -zapytał.
Ucichłam.Miał racje.O boże jak ja nie lubiłam gdy ktoś miał rację!
-Nie mów nic.-odparłam.
Pokiwał głową i zaczął zmierzać w kierunku akademika.Złapałam go za rozpiętą koszule.
-Poczekaj.
Odwrócił się.
-Nie powiesz Kuranowi?-zapytałam zdziwiona.Nasze twarze były bardzo blisko siebie.
-Sam się dowie.-wzruszył ramionami.
-Nie może.... Nie zrozumiał by.
-A ja to zrozumiem?
-Jesteś taki jak ja.
Zaśmiał się.
-No dobra trochę się różnimy.-odparłam wiedząc co ma na myśli.
Nagle poczułam zapach zbliżającego się człowieka-Yuki.
-Pójdę już.-powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę akademika.
Noc była gwieździsta i bezchmurna.
Wchodząc do pokoju głównego nazywanego przez wszystkich salonem zastałam czekającego na mnie "przywódce".
Chciałam go wyminąć ale był szybki i zatarasował mi schody.
-Gdzie byłaś?-zapytał.
-Nie muszę ci mówić.
-Ależ musisz.
-Nie.-odepchnęłam go i weszłam do pokoju.Kaname nie próbował iść za mną.
I dobrze bo musiałam zostać sama.Bałam się że dowie się o tym co stało się przed chwilą.Nie zrozumiał by.Jestem czymś złym....czymś co zniszczy wszystko i wszystkich.... czymś co czuje.... Moje życie tak szybko się zmieniło.Mój ojciec ....to nie ojciec...nigdy nim nie był i nie będzie ! To potwór!
niedziela, 3 lutego 2013
Noc 1 "Nowa"
***Oczami Mari***
Samochód zatrzymał się.Cóż witaj moje nowe życie , żegnaj totalna pomyłko.Wysiadłam i wyjęłam z bagażnika moje walizki.
Samochód zatrzymał się.Cóż witaj moje nowe życie , żegnaj totalna pomyłko.Wysiadłam i wyjęłam z bagażnika moje walizki.
-Trzymaj się.-powiedział kierowca.
-Ty też.
Odjechał.Stałam tak jak wryta aż samochód zniknął z pola mojego widzenia.
-Ty jesteś Mari Ihiro?-zapytała dziewczyna o średniej długości brązowych włosach i oczach tego samego koloru.
Zapach krwi pulsującej jej w żyłach doprowadzała do obłędu.Szczególnie kogoś takiego jak ja.
-Tak a ty?
-Nazywam się Yuki Cross , jestem strażniczką.Dyrektor prosił mnie abym zaprowadziła cię do niego.-powiedziała i zaczęła się rozglądać tak jak by na kogoś czekała.
-Coś się stało?-spytałam.
-Nie tylko....
-Spokojnie obejdziemy się bez niego.
Otworzyła szeroko oczy.Wiedziała o co mi chodzi ale nie pytała o nic więcej.
Chwyciłam za rączkę od torby i zaczęłam wchodzić po schodach.Jezu zbudować wyżej tej szkoły się nie dało?! Zaraz obok wielkich drzwi stał chłopak o włosach koloru srebrzystego księżyca oraz bardzo jasnych oczach.
-Mari to jest Zero.-przedstawiła mi go i od razu na niego nakrzyczała.-Gdzie byłeś!? Znowu się spóźniłeś!
-Mari to jest Zero.-przedstawiła mi go i od razu na niego nakrzyczała.-Gdzie byłeś!? Znowu się spóźniłeś!
-Przecież nic się nie stało.-zaśmiałam się.
Yuki zarumieniła się.Wyraz twarzy Zera był przez cały czas smutny i obcy tak jak by przez cały czas myślał o czymś innym.
-Pomogę ci.-zaoferował się wyciągnął rękę by zabrać ode mnie torbę ale uprzedziłam go.
-Jest wampirem.Lepiej weź ją od Yuki.
-Fakt.-powiedział.
-Choć my już -pośpieszyła nas Yuki.
Droga była bardzo prosta.Gdzie nie gdzie krzyczało paru ludzi i kiedy mnie widzieli od razu milkli.No cóż byłam inna.Nie taka jak oni.Przestałam się nad tym zastanawiać gdy oboje z moich przewodników stanęło przed dużymi drzwiami..Nagle otworzył je mężczyzna w okularach z długimi blond włosami.
-Witaj w naszej szkole!-uściskał mnie.
Odsunęłam się gwałtownie.Nie chciałam zrobić mu krzywdy.Kiedy ostatnim razem jakiś człowiek chciał mnie przytulić źle się to dla niego skończyło.
Zaprosił mnie do środka gdzie czekał na nas jeszcze jeden chłopak.Jego długie brązowe oczy opadały na ramiona a oczy wbiły się we mnie i moją reakcje.
-Mari to Kaname Kuran.Jest przewodniczącym Księżycowego Akademika.-odezwał się dyrektor. -Do niego będziesz mogła się zwrócić w każdej sprawie.
-Nie będzie takiej potrzeby.-powiedziałam.
Kaname popatrzył na mnie a później na Zera.
Widać było że za sobą nie przepadali.Dyrektor zaczął mi tłumaczyć masę rzeczy.Później wyszłam razem z Kuranem który miał pokazać mi mój pokój oraz wszystkich przedstawić.
Przez całą drogę nic nie mówił .. nie musiał.Nawet i ja czułam się lepiej wiedząc że nie muszę mu nic mówi.Miał właśnie zamiar pchnąć drzwi gdy odwrócił się do mnie.
-Trzymaj.-podał mi małe kwadratowe pudełeczko.
-Co to ?-zapytałam.
-Tabletki zastępujące nam krew.
-Nie pijecie jej?
Zaśmiał się choć nie wiem dlaczego.
-Oczywiście że nie.
Powiedział to nie szczerze ale nie miałam powodu by dopytywać się o więcej szczegółów i tak nie miałam zamiaru żywić się nimi.
Weszliśmy do salonu gdzie na kanapie siedziały dwie dziewczyny.Jedna z nich miała długie włosy kolory jasno brązowego a druga rude związanie w dwie kitki.
Obok nich stało dwóch blondynów różniących się od siebie tylko kolorem oczu zielonym i niebieskim.
Ich wzrok skierował się na mnie.
-To nowa uczennica Mari Ihiro -przedstawił mnie Kaname.
Jako pierwsze podeszła do mnie dziewczyna o jasno brązowych włosach.
-Jestem Ruka.
-Mari.
Później poznałam jeszcze Takame Akatsukiego Hannabusa Senriego oraz Rime.
-Choć pokaże tobie twój pokój.-powiedział Kaname.
Kiwnęłam głową i weszłam z nim po schodach na piętro.Szliśmy długim korytarzem gdy zatrzymał się prawe przy końcu.
-To tu.Za godzinę zaczynamy zajęcia więc pośpiesz się z przygotowaniami. Wyślę po ciebie kogoś.-odparł i odszedł.
Weszłam do pokoju , był taki ciepły , przytulny ..normalny.Chyba zdarzenie przez które się tu znalazłam bardzo mnie zmieniły.Nie miałam zamiaru się nad tym dłużej zastanawiać.Migiem przebrałam się w mundurek , wyjęłam z torby kosmetyczkę i weszłam do łazienki aby ją rozpakować.Wróciłam później aby włożyć do szafy ubrania gdy nagle ktoś zapukał.
-Proszę.-powiedziałam.
W drzwiach stanęła Ruka.
-Nie przeszkadzam?
-Nie wejdź.
-Może ci pomóc?-spytała.
-Nie dzięki już kończę.
-Skąd jesteś?-zapytała nagle.
Zaniemówiłam.Nie mogłam jej powiedzieć prawdy.
-Z daleka.
-A tak trochę dokładniej.-naciskała.
Droga była bardzo prosta.Gdzie nie gdzie krzyczało paru ludzi i kiedy mnie widzieli od razu milkli.No cóż byłam inna.Nie taka jak oni.Przestałam się nad tym zastanawiać gdy oboje z moich przewodników stanęło przed dużymi drzwiami..Nagle otworzył je mężczyzna w okularach z długimi blond włosami.
-Witaj w naszej szkole!-uściskał mnie.
Odsunęłam się gwałtownie.Nie chciałam zrobić mu krzywdy.Kiedy ostatnim razem jakiś człowiek chciał mnie przytulić źle się to dla niego skończyło.
Zaprosił mnie do środka gdzie czekał na nas jeszcze jeden chłopak.Jego długie brązowe oczy opadały na ramiona a oczy wbiły się we mnie i moją reakcje.
-Mari to Kaname Kuran.Jest przewodniczącym Księżycowego Akademika.-odezwał się dyrektor. -Do niego będziesz mogła się zwrócić w każdej sprawie.
-Nie będzie takiej potrzeby.-powiedziałam.
Kaname popatrzył na mnie a później na Zera.
Widać było że za sobą nie przepadali.Dyrektor zaczął mi tłumaczyć masę rzeczy.Później wyszłam razem z Kuranem który miał pokazać mi mój pokój oraz wszystkich przedstawić.
Przez całą drogę nic nie mówił .. nie musiał.Nawet i ja czułam się lepiej wiedząc że nie muszę mu nic mówi.Miał właśnie zamiar pchnąć drzwi gdy odwrócił się do mnie.
-Trzymaj.-podał mi małe kwadratowe pudełeczko.
-Co to ?-zapytałam.
-Tabletki zastępujące nam krew.
-Nie pijecie jej?
Zaśmiał się choć nie wiem dlaczego.
-Oczywiście że nie.
Powiedział to nie szczerze ale nie miałam powodu by dopytywać się o więcej szczegółów i tak nie miałam zamiaru żywić się nimi.
Weszliśmy do salonu gdzie na kanapie siedziały dwie dziewczyny.Jedna z nich miała długie włosy kolory jasno brązowego a druga rude związanie w dwie kitki.
Obok nich stało dwóch blondynów różniących się od siebie tylko kolorem oczu zielonym i niebieskim.
Ich wzrok skierował się na mnie.
-To nowa uczennica Mari Ihiro -przedstawił mnie Kaname.
Jako pierwsze podeszła do mnie dziewczyna o jasno brązowych włosach.
-Jestem Ruka.
-Mari.
Później poznałam jeszcze Takame Akatsukiego Hannabusa Senriego oraz Rime.
-Choć pokaże tobie twój pokój.-powiedział Kaname.
Kiwnęłam głową i weszłam z nim po schodach na piętro.Szliśmy długim korytarzem gdy zatrzymał się prawe przy końcu.
-To tu.Za godzinę zaczynamy zajęcia więc pośpiesz się z przygotowaniami. Wyślę po ciebie kogoś.-odparł i odszedł.
Weszłam do pokoju , był taki ciepły , przytulny ..normalny.Chyba zdarzenie przez które się tu znalazłam bardzo mnie zmieniły.Nie miałam zamiaru się nad tym dłużej zastanawiać.Migiem przebrałam się w mundurek , wyjęłam z torby kosmetyczkę i weszłam do łazienki aby ją rozpakować.Wróciłam później aby włożyć do szafy ubrania gdy nagle ktoś zapukał.
-Proszę.-powiedziałam.
W drzwiach stanęła Ruka.
-Nie przeszkadzam?
-Nie wejdź.
-Może ci pomóc?-spytała.
-Nie dzięki już kończę.
-Skąd jesteś?-zapytała nagle.
Zaniemówiłam.Nie mogłam jej powiedzieć prawdy.
-Z daleka.
-A tak trochę dokładniej.-naciskała.
Westchnęłam.
-Nie wróciła byś stamtąd żywa.
Przestraszyłam ją trochę.
-Nie ważne , zapomnij o tym.
W następnej chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Akatsuki.
-Przewodniczący kazał mi po ciebie przyjść ale widzę że ktoś mnie wyprzedził.-spojrzał na Rukę.
-Już idziemy.-odparła za mnie dziewczyna i zwróciła się do mnie.-Choć.
Posłusznie wyszłam za nią do salonu.Wszyscy już na nas czekali.
-To co idziemy?-zapytał Hannabusa.
Kaname odwrócił się i otworzył drzwi.Widać że nie był chłopakiem od rozmów.
Zza muru słychać było dziewczęce popiskiwanie i krzyki.Do moich nozdrzy trafiła cudowna woń krwi.Zakryłam nos dłonią.
-Weź tabletkę.-powiedział Kaname idąc obok mnie.
Posłusznie wyciągnęłam z kieszeni mundurka pudełeczko i wzięłam z środka dwie.
Poczułam się trochę lepiej.Nim się obejrzałam byliśmy już w klasie.
Było w niej już sporo uczniów.Poszłam na sam koniec i wskoczyłam na parapet.Czułam na sobie spojrzenia innych uczniów.Kilka minut później wszedł mi ktoś bardzo dobrze znany , ktoś kogo rozszarpała bym gołymi rękami gdyby nie taka ilość świadków.
-Zaczynamy!-krzyknął.
Rozglądając się po klasie jego wzrok utkwił we mnie.I nie był to wcale wzrok radości.
Przez całą lekcje etyki nie mogłam się skupić.Wbiłam swoje paznokcie w kartkę papieru.
W jednej sekundzie przestałam nad sobą panować.Kartki na biurku Yagarego zapaliły się tak samo jak inne nad tablicą.Nauczyciel popatrzył na mnie gniewnie.Ogień ktoś ugasił swoją mocą .Zeskoczyłam z parapetu i wyszłam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)