czwartek, 21 lutego 2013

Noc 8 "Przecież ty nie żyjesz!"

***Oczami Mari/Tsuki*** 
Otworzyłam oczy.Prze de mną ukazał się cały stos książek.Pewnie zasnęłam kiedy kończyłam "Różne zarazy".Niestety nic z nich nie wyczytałam.Chłopaki jeszcze spali.Cichutko wstałam i podeszłam do regału z książkami.Widziałam że każda minuta się liczy.
Przejechałam palcem kolejne grzbiety książek czytając ich tytuły lecz żaden nie pasował do mojej sprawy.
Nagle zachciało mi się krwi.Nie ukrywam że walczyłam z głodem już bardzo długo.Nic innego nie chodziło mi po głowie.
Podparłam się pod półkę głęboko oddychając. Nagle ktoś położył rękę na moim ramieniu.Odwróciłam się.
-Głód prawda?-spytał Kaname.
Pewnie moje oczy przybrały kolor czerwieni.
-Nie mogę już...To jest silniejsze ode mnie.Nawet te cholerne tabletki nic nie dają.-powiedziałam i rzuciłam w niego pustym pudełeczkiem.
-Spokojnie.-odparł i przytulił mnie do siebie.-Rozumiem ciebie.
Odsłonił swoją szyje i przycisnął moją głowę do niej chcąc bym się z niej napiła.Odskoczyłam od niego.Oparłam się o ścianę i zakryłam nos oraz usta dłonią.
-Tsuki.-podszedł do mnie.
-Proszę...Ja nie mogę...
Nagle usłyszałam jak ktoś wstał.Po sekundzie ukazał się zaspany Senri a za nim Akatsuki.
-Znaleźliście coś?-spytał blondyn.
-Nic.-odparłam ze smutkiem w głosie.
-No to szukamy dalej.-dodał Senri.
Pokiwałam głową i wzięłam koleją książkę Po paru godzinach ktoś wyrwał mi książkę.
-Pójdziesz ze mną zobaczyć jak się czują?-zapytał Kaname.
-Jasne.
Wyszliśmy z biblioteki.Na dworze było strasznie jasno.
-Cholera ale razi!.-powiedziałam.
Brunet tylko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę.
-Wiesz że nasze...
-Rodziny się nienawidzą.-dokończył za mnie.-Tak i co?
-To że nie możemy być razem.
Po chwili żałowałam że to powiedziałam.Chłopak stanął jak wryty z kamienną miną zwróconą w moją stronę.
-Przepraszam.Jestem głodna , zmęczona...Zła...wszystko na raz -westchnęłam i przytuliłam się do niego.
-To czemu nie chcesz pomocy.
-Bo kiedy dopadnę kogoś i zacznę pić , nie powstrzymam się i zabije go.
-Nie wiedziałem...
-Nic się nie stało.
Weszliśmy najpierw do sali gdzie leżała Ruka i Rima.Wyglądały okropnie.Były blade , na ich szyjach pojawiły się naczynia a oczy powoli zalewała biel.
-Co z nimi?-spytał Kaname pielęgniarkę.
-Coś niszczy im krew a raczej wsysa ją.Nie wiem co to może być ale jeśli nie przestanie obawiam się że będą na tyle  głodni by zaatakować ...oczywiście nieświadomie.-odpowiedziała.
Podeszłam do Ruki. Ona spojrzała na mnie .
-Wyciągnę was z tego zobaczysz.-szepnęłam trzymając ją za rękę.
-Wiem.-wydukała i zemdlała.
Wstałam i pobiegłam na korytarz.Jedyną osobą która może coś wiedzieć jest Yagari...Nie przepadałam za jego"skarbie" ale teraz nie było to dla mnie ważne.
Skierowałam się do sali w której powinien mieć lekcje.
Szczerze nie rozumiałam dlaczego Dyrektor dalej pozwalał na normalne lekcje.Powinny być odwołane...
Otworzyłam drzwi a wszyscy uczniowie podnieśli wzrok na mnie.Słyszałam ich myśli:
-Ona prawie zabiła Yagarego.
-Musimy porozmawiać.-zwróciłam się do Togi.-Natychmiast!
-Są jakieś pytania?-zapytał nauczyciel klasę.
Nastała głucha cisza.
-Dobrze a więc na dzisiaj koniec.
Wszyscy zaczęli wstawiać z miejsca i wychodzić.Poczułam ich krew i znów chciałam się na nich rzucić
-Ani mi się waż.-szepnął mi do ucha Toga.
-Denerwujesz mnie.
-Jak zawsze...-uśmiechnął się.-Co chciałaś?
-Ty wiesz jak ich wyleczyć prawda?-odwróciłam się w jego stronę.
-Może...
Wiedział jak mnie prowokować.Widać bardzo mu zależało by mnie zabić.Jednak miałam już go dość.
Złapałam go za koszulę , przycisnęłam do ściany i zaczęłam dusić.
-Pytam jeszcze raz JAK ICH WYLECZYĆ!!!!!-wrzasnęłam aż szyby w klasie "wyleciały".-GADAJ!
Do klasy wpadł Zero ,Dyrektor Cross oraz Akatsuki.
-Mari zabijesz go!-krzyknął Dyrektor Cross.
-Trudno.-rzuciłam nim o ławkę.
-Uspokój się!-poparł go Zero.
-Nic już nie zrobicie...jest w fazie "zabije cię lub sama zginę"
-Idź po Kanama.-powiedział Cross do Akatsukiego.-Tylko szybko.
Pokiwał głową i wybiegł z sali.
Zauważyłam że Zero ma przy sobie broń.
-Czemu nie strzelisz?-spytałam trzymając Yagariego.
Jak na zawołanie wyciągnął ją i wycelował w moją stronę.Jednak ktoś go uprzedził.
Popatrzyłam na swój prawy bok.Sączyła się z niego krew.Poczułam się słabiej.Nauczyciel  rzucił mną o swoje biurko a kiedy Cross i Zero próbowali powstrzymać go od zadania mi ciosu jednym ruchem i oni wylądowali nie przytomni na podłodze.
-Nareszcie skończę z tobą raz na zawsze.-powiedział Toga.-Będzie mi ciebie brakować ...skarbie.
Wycelował we mnie bronią , miał strzelić gdy ktoś wpadł przez okno i przez niego nauczyciel wypuścił  ją z rąk.
Zdębiałam gdy zobaczyłam kto mnie uratował.On przecież nie żył! Widziałam jak go zabijali! To nie możliwe!To nie mógł być on.
Podbiegł do mnie i spojrzał na moją ranę.
-Nie dobrze.To pocisk który jest przeznaczony na ranienie wampirów tak by nie mogły  użyć swojej mocy
by się uzdrowić.-rzekł swoim cudownym głosem którego tak dawno nie słyszałam.
-Eizo...-szepnęłam.-To naprawdę ty?
Spojrzał na mnie swoimi pięknymi jak ocean oczami i pogłaskał mnie po policzku.
-Tak...Już dobrze jestem tu.-powiedział a ja zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz